Eurypides Archont. Sam widziałem, jak je pod strażą do sądu odesłał.
Perykles. Hola! Perykles jeszcze żyje! (wychodzi).
Aspazya. Co się to dzieje?
Eurypides. Całe Ateny zdrętwiały w grobowej ciszy, w której krążą tylko stłumione szepty smutku, czy złości.
Aspazya. Z powodu procesu Anaksagorasa?
Eurypides. W grupach obywateli, rozrzuconych po mieście, obiegają półsłówka, zapowiadające większą burzę.
Aspazya. Perykles ją rozpędzi.
Eurypides. Gdzie Anaksagoras?
Aspazya. Bezpieczny. Ucieka do Azyi.
Eurypides. Chwała wam. Od godziny pierwszy raz lżej odetchnąłem. Ludzie mi z serca powypadali, niewielu w niem zostało a przed innymi on, czcigodny mój nauczyciel. Ateny już mnie przepoiły nudą i obrzydzeniem, nie mogę z niemi próchnieć i gnić. Dotąd opierałem się chęci opuszczenia ich na czas jakiś, dziś prześladowanie Anaksagorasa wypiera mnie z tego miasta. Odjadę i nie zatrzymam się aż tam, gdzie lepiej lub chociaż inaczej.
Aspazya. Zerwijmy się wszyscy jak stado przepiórek