siadał na konia, zanim mu go przyprowadzono, jadł lemieszkę, zanim mu ją podano, lub skubał gęś, zanim ją złapał?
Archont. Do rzeczy, Sokratesie, do rzeczy.
Sokrates. Nie mogę mówić o rzeczy, dopóki nie odwrócę stosunku stron i nie wytłomaczę wam, że właściwie sądzącą jest tu Aspazya, Hermipos oskarżonym przez nią o głupotę, a wy o wspólnictwo z nim.
Archont. Dosyć!
Sokrates. Dosyć? Już wiesz wszystko o tej mojej mistrzyni i możesz wyrokować? Pojętny jesteś bardzo archoncie.
Archont. Protagoras! (Protagoras występuje) Czy Aspazya w rozmowach dopuszczała się wykroczeń przeciwko religii i moralności?
Protagoras. Według mnie?
Archont. Według ogólnej miary dla czynów ludzkich.
Protagoras. Ja takiej ogólnej miary w sobie nie posiadam, bo jestem istotą pojedynczą, a nie zbiorową.
Archont. Tu nie miejsce, Protagorasie, dla wykrętów sofistycznych.
Protagoras. Ale tu miejsce dla określeń ścisłych. Sąd nie powinien wywoływać dwuznaczności, jeśli rzeczywiście pragnie zbadać sprawę dokładnie. Kozioł nazywa kapustę smaczną, a borsuk — wstrętną. Podobne różnice zachodzą między ludźmi. Ta sama kobieta w jednym budzi miłość a w drugim odrazę; ten sam czyn jednych zachwyca, drugich przeraża. Otóż
Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/253
Ta strona została uwierzytelniona.