Strona:Pisma IV (Aleksander Świętochowski).djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.

stała krwią męczeńską. Gdy geniusz odezwie się do ludzkości, ona mu naprzód odpowie klątwą, a później dopiero błogosławieństwem. Głupota włóczy się po utartym i strzeżonym gościńcu, mądrość przerąbuje sobie drogę przez gęsty i stary las, w którym ją napastują jadowite gady i drapieżne zwierzęta. Społeczeństwo zbudowane jest dla karłów, olbrzymy kaleczą sobie czoła o jego nizkie wiązania. Ażeby zaś nie uszkodzili i nie rozbili tej budowy, trzeba ich powalić i skrępować lub odciąć im głowy. Wy właśnie macie to uczynić z Aspazyą. Wyrosła w Atenach kobieta — olbrzym, która nie mieści się w tradycyjne komórki, która je rozpycha i łamie, który ponad tłumem wznosi się jak palma ponad krzewami, zrąbcie ją lub zetnijcie wierzchołek, skoro tego żąda Hermipos, a prawo pozwala. Ale nie mniemajcie, że wasz topór święty, on tylko ciężki i ostry. Gdyby go trzymały pokolenia, żyjące przed tysiącem lat, spuściłyby go niezawodnie na wasze szyje, bo bylibyście dla nich bezbożni i niemoralni; jeśli go zaś ujrzą w waszych rękach pokolenia, które za tysiąc lat żyć będą, nazwą was mordercami. Z nietykalnych wierzeń pradziadów my dziś szydzimy, a naszych nietykalnych prawd prawnukowie również nie oszczędzą. Przy naszych bowiem słupach granicznych świat w rozwoju nie zatrzyma się, lecz wywróci je, pójdzie dalej i zatknie sobie nowe. Czy zaś możecie być pewni, że za wami kończy się postęp myśli ludzkiej, że te zasady, za które sądzicie