do podsędkowej. Rachunek nie zawiódł. Pani podsędkowa, po niedługim stosunkowo targu, kupiła całego jesiotra za trzy ruble, to jest przeszło po jedenaście groszy za funt.
Upojona jeszcze nadzieją wielkiego zarobku, z drugiej strony niespokojna o dalszy ciąg sprzedaży, Chawa w drodze do domu naprzemian doznawała uczuć żalu i radości.
— No, co tam — myślała biegnąc zmęczona — taniej raz, drożej drugi raz. Wzięła całego, dała odrazu pieniądze, mogłabym oba tamte jesiotry darować i miałabym moje trzy ruble.
— Moje trzy ruble — zawołała głośno, ściskając w kieszeni papierek. — Pięć złotych im się należy, więc dopłacę — dwa jesiotry pięć złotych nie warte?...
Zdaleka ujrzała Chawa przed domem męża rozprawiającego z rybakami i szturgającego kijem jesiotry, którym dzieci bojaźliwie się przyglądały.
— Jakie ryby, co mi za ryby — mówił pogardliwie. Kto to je? — głodny; a kto zapłaci? — głupi. Oj, oj, specyał! Nie dała zadatku?
— Dała, odparł jeden z biedaków, ale z resztą nie przychodzi.
— Gwałt, nie przychodzi, to ja nie mam kamienicy, ja nie gospodarz, mój majątek nie wart pięć złotych?!
Spostrzegłszy nadchodzącą żonę, Symcha podniósł nagle o kilka tonów głos swej dumy.
— Na moja hypoteka nie siedzi ani grosz, to dwa
Strona:Pisma I (Aleksander Świętochowski).djvu/042
Ta strona została uwierzytelniona.