nie chcecie mnie dobrowolnie oddać moje cztery ruble?
— Oszalałeś — krzyknął Czapla. Masz kwit, świadków, żem pożyczył?
Krug należał do ludzi, których każdy nowy grom obezwładnia. Chociaż więc był zdecydowany na krok najśmielszy, usłyszawszy te niespodziewane słowa, zdrętwiał i ogłuszony odszedł. W tej chwili zbliżył się do Czapli jeden z miejscowych robotników i szepnął:
— Potrzymajcie niemca. Wiecie, że ich majster po dwa ruble zgodził, a nam tylko dziesięć złotych płaci.
— Po dwa ruble? — zawołał zdumiony Czapla.
— Tak, sam mi ten stary mówił.
— A złodzieje pludry, oni więcej od nas biorą! Poczekajcie, ja was podkurzę! O, nie byłbym uczciwym człowiekiem, gdybym mu cztery ruble oddał. Dopłaci jeszcze.
Krug tej rozmowy nie słyszał, bo stał zdala zatopiony w posępnych myślach, które mu co chwila groźnemi spojrzeniami z oczu przeglądały. Temperamenty łagodne i ociężałe rozpalają się wolno, jak mokre kłody. To też Krug dymił się, zanim mu w twarzy błysnął ogień śmiałego postanowienia. Przystąpił do Czapli i zacisnąwszy młotek w ręku, rzekł z drżeniem w głosie:
— Czy ty oddasz moje cztery ruble?
Czapla popatrzył nań wzgardliwie i tak silnie uderzył go w twarz kułakiem, że biedny Krug, zawahaw-
Strona:Pisma I (Aleksander Świętochowski).djvu/089
Ta strona została uwierzytelniona.