Strona:Pisma I (Aleksander Świętochowski).djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wprawdzie nominacya pańska jeszcze nie nadeszła, ale jest ona już przez ministra postanowioną. Odbierzesz ją pan wkrótce, musisz tylko zrobić małe wyjaśnienie. Mianowicie w aktach służby występujesz pan dwuosobowo: z początku nazywasz się Tryncza, polak, katolik; potem Trinkbier, niemiec, ewangelik. Otóż wytłomacz pan to i uzasadnij piśmiennie pod moim adresem, powoławszy się na odpowiednie dowody, a ja prześlę ministrowi.
Trinkbierowi zaszumiało w uszach, mroczki zaczęły mu biegać przed oczami, milczał.
— Gdzie pan się urodziłeś? — spytał prezydent, biorąc do ręki ołówek.
— W Kaliszu.
— Byłeś poddanym rosyjskim?
— Tak.
— Przybyłeś do Poznania w roku 1864?
— Tak.
— Bez paszportu?
— Byłem wówczas małym chłopcem, nie pamiętam więc, czy ojciec mój posiadał paszport.
Następnie prezydent, notując ciągle, badał go o dalsze koleje, dotyczące przemiany nazwiska i wyznania, zawarcia małżeństwa, przekonań politycznych i t. d. Trinkbier, znalazłszy się w drugim okresie swego życia, odetchnął swobodnie, mówił śmielej i obszerniej.
— Byłeś pan łaskaw — rzekł zwierzchnik grzecznie — objaśnić mnie tak szczegółowo, że dla uniknięcia prze-