Strona:Pisma Ignacego Chodźki t.I.djvu/13

Ta strona została przepisana.
DOMEK
MOJEGO DZIADKA.

Gdybyś wziął martwy kamień z którym igra dziecię,

I gdybyś z tym kamieniem obchodził po świecie,
A potem do ojczyzny wróciwszy z daleka,
Ten sam kamień dla tegoż samego człowieka,
Co nim kiedyś jak dziecko igrał przy piastunie,
Dziś dla starca zmarłego dał pod głowę w tranie,
Gdyby z tego kamienia gorzka łza nie ciekła,

Xięże! kamień bez sądu rzuć prosto do piekła.

Któż nie doznał najtkliwszego uczucia wchodząc po długiém oddaleniu do domku, w którym dni swe dziecinne i młode przepędzał? czyjeż oko nie zalało się łzą miłego rozrzewnienia, na wspomnienie osób, których w tych samych już nie ogląda izbach, a które go tu niegdyś z pieszczotą tuliły do serca! Komuż nie będzie słodsza jagoda z tegoż samego krzaku w jesieni życia zerwana, z którego gdy był dzieckiem, piastunka lub go stary dziadulek karmił. Któż w starych sługach domowych nie będzie szukał z upragnieniem, choćby jednego świadka chwil dawno ubiegłych, a obecnych sercu i pamięci obudwóch? Jakże mu drogim i szanownym będzie ten pomnik błogiéj przeszłości! z jakąż roskoszą rozmawiać z nim będzie, i uczyć się na nowo tego wszystkiego, na co dziecinném kiedyś poglądał okiem!
Przybywam do domku mojego dziada:

wszystko tak jak było,
„Tylko się ku starości nieco pochyliło.