podtrzymywały cztery wysokie słupy. U spodu tego głazu leżały wiankiem okalające go figurki drewniane, wyrobione w ciągu dnia przez ludność, które przedstawiały różne postacie ludzi i zwierząt.
Wielki duchu, który przebywasz w tym świętym głazie, użycz nam z siebie tyle cząstek, ile u twych stóp złożyliśmy posążków.
Cały lud zaśpiewał chórem.
Kamieniu, kamieniu, Wszechmogący boże, Spoć się świętą rosą I zwilż nią fetysze. |
Kamieniu, kamieniu, Odetchnij głęboko, I przeniknij wszystkie Twoją świętą parą. | |
Kamieniu, kamieniu, Wstrząśnij boskiem ciałem I drgnień swej potęgi Udziel naszym tworom |
Po tej pieśni lud umilkł i długo stał zapatrzony w kamień. Wreszcie Ilon obtarł go płachtą z delikatnego łyka, zawinął w nią posążki i rzekł uroczyście:
Już święte.
Wtedy lud znowu zaśpiewał
Pozdrowiony bądź, boże Za twe łaski wielkie, Kamieniu, kamieniu, Nie opuszczaj nas. |
Ilon. Zbieżcie posążki i zanieście je z czcią do chat waszych. Może jutro przechodzić będzie jaka gromada, to je wymieni na suszone ryby.
Jeden z obecnych. Jakieś dwa cienie ludzkie biegną ku nam drogą zachodnią. Widzicie? Ot tam, jeszcze bardziej popędzają nogi... już są na ostatnim zakręcie.
Głosy. Tak, tak.