Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/096

Ta strona została przepisana.

stwórcy. Takie słowa wyrył Pan swym ognistym językiem w duszy mojej.
Tylon. Jeżeli twój bóg tak grozi naszym bogom, to niech oni przygotują się z nim do walki. My przybyliśmy tu, wezwani przez was, po to tylko, ażeby wysłuchać, jakie chcecie zawrzeć z nami przymierze.
Moron. Musimy naprzód wam powiedzieć, czego nasz bóg wymaga. A więc żąda on, ażebyście porzucili swoich i oddali cześć jemu, jako jedynemu władcy świata.
Tylon. Czy to już wszystko?
Moron. My zaś, zgodnie z wolą jego, żądamy, ażebyście z nami zjednoczyli się zupełnie, ażebyście pozwolili naszym trzodom paść się obok waszych, ażebyście nas dopuścili do waszych pól i wód, ażebyście otworzyli nam bramy waszych siedzib i drzwi waszych domów, ażebyście z nami jedli wasz i nasz chleb. Wtedy nasz bóg spuści na was deszcz łask swoich.
Tylon. Krótko mówiąc, Jam żąda, ażebyśmy wyrzekli się naszych bogów dla niego, Wirowie zaś, ażebyśmy wyrzekli się naszej ziemi i dobytku dla nich. I cóż nas zmusza do tej ofiary?
Moron. Tak przeze mnie rozkazał bóg, który nad nami i wami panuje.
Tylon. Nad nami panują inni bogowie.
Moron. Nie ma innych, prócz Jama! Przynieście tu tablicę objawienia... (Jeden z kapłanów oddalił się do świątyni). Bóg jedyny długo spoglądał pobłażliwie na odszczepieństwo dzieci, które zapomniały o swoim