Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/109

Ta strona została przepisana.

Arjos. Arcykapłan ją i mnie przeklął, jak dwie zbrodnie ziemi i mówić nie pozwolił. Ty, Boże, wysłuchaj mnie i odpowiedz, czy grzeszne są jego usta, czy moje serce.
Ty ją znasz, boś stworzył; Ty wiesz, żeś ją stworzył nietylko piękną, ale pięknie piękną, że w niej widzę tyle pięknych kobiet, ile razy ją ujrzę, że jest ciągle inna i ciągle piękna.
Ty wiesz, żeś jej dał uczucia tak czyste, jak wiatr podobłoczny, który nigdy ziemi nie dotknął i kurzem się nie zmącił.
Ty wiesz także, żeś jej nie dał sumienia, bo ona go nie potrzebuje w swem niepokalaniu.
A jeżeli to prawda, jeżeli ona jest oblubienicą myśli i mocy twojej, czyż grzeszę, kochając ją?
Miłość moja dla niej jest jak przestrzeń, w której wszystko się mieści i po za którą nic nie istnieje, jako lawa, która wszystko w sobie roztapia.
Jak woń kwiatów, która ciągle z nich uchodzi i ciągle w nich postaje, tak jej czar, chociaż bezustannie mnie odurza, nigdy się nie zmniejsza.
Nawet jej cień, kiedy go całuję, pachnie.
Oko moje jest tak czułe na dotknięcie jej widoku, jak serce moje na jej radość lub smutek.
Gdy ona się zachmurzy, zaraz w duszy mojej huczy grzmot.
Jeżeli zapłacze radością, a ja piję jej łzy, czuję w nich smak szczęścia.