Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/161

Ta strona została przepisana.

Gotar. Tylko, ale wobec niepewności tak dobry, jak każdy innny.[1]
Orla. Nieprawda, Gotarze. Ty również nie wiesz, dlaczego bogowie pozwalają istnieć złodziejom, a jednak nie przypuszczasz, że dlatego, ażeby z nimi dzielić się łupem; ty nie wiesz, dlaczego twoja matka umarła, a jednak nie przypuszczasz, że ją skrycie otruł twój ojciec; ty nie wiesz, dlaczego śniedź wyżera zboża, a jednak nie przypuszczasz, że ją sieje królowa. Czemuż więc o zdradę posądzasz Arjosa?
Gotar. On nie jest człowiekiem naszym.
Orla. Nie jest waszym, chociaż go usynowiliście? Niech tak będzie! Ale jest moim. Wy znacie jego ciemne włosy, szare oczy, prosty nos, a ja przez pół roku patrzyłam w jego duszę, która nie ma dla mnie żadnej tajemnicy.
Gotar. I ty słuchałeś tylko jego słów, jak wszyscy, a nie widziałeś duszy.
Orla. Czy ty mu nie ufałeś, kiedy z nim mnie łączyłeś a Tylona wysyłałeś na zwiady? Czy może potem bogowie ostrzegli cię z nieba? Czy ktoś cię wywiódł z błędu?
Gotar. Nie.
Orla. Nie? A pomimo to masz w pogotowiu kamień na mojego Arjosa? Oj, Gotarze, lekko ten kamień waży w twojej ręce, ale zbyt ciężko spada w moje serce. Arjosie kochany, przybądź co prędzej, niech podejrzenia przestaną kłuć twoje imię!

  1. Przypis własny Wikiźródeł błąd w druku — inny