Heron. Dobrze.
Skit. Kiedy?
Heron. Chociażby dziś.
Skit. Za tydzień dostanę świeży transport, będzie z czego wybrać.
Heron. Masz ładne niewolnice?
Skit. Mam dwie — poziomki! Jedna lat trzynaście, druga — piętnaście. Ale jak wykończone!
Heron. Można je obejrzeć?
Skit. Będą wieczorem obie tańczyły.
Heron. Po czemu?
Skit. Dla Herona po 20 złotników.
Heron. Drogie!
Skit. Mogę je wydzierżawić na rok za 10 złotników, i odbiorę bez pretensyi; aby tylko nie były okaleczone.
Heron. Zobaczę.
'Skit. Występować będą w tym namiocie na lewo, który robotnicy teraz rozpinają — wejście tylko dla mężczyzn.
Skit oddalając się do swoich ludzi, spotkał po drodze Astjosa. Przystanął, objął go długo znawczem spojrzeniem, a z ożywionych jego oczu trysnął podziw.
Astjos. Jedną paciorkę nawlokę dziś wieczorem, ale jaką! Myślałem, że będę musiał ścigać Jalę, a ona mnie goni. Już pozwoliła rozpiąć sobie staniczek i pocało-