Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/216

Ta strona została przepisana.

moim mężczyzną. Lepej[1] szukaj ze mną sposobu spotykania się. Mam myśl: podobno twoja siostra nie znosi swego męża i często przebywa w waszym domu u rodziców. Gdybym się poprzyjaźniła z nią, mogłabym do was przyjechać, a gdybym ją do siebie zaprosiła, mógłbyś ty jej towarzyszyć. Zresztą jest piękną, mój mąż zaś na wdzięki kobiece wrażliwy...
Astjos. Nigdy... nigdy... To byłoby czemś gorszem, niż lekkomyślnością.
Jala. Dlaczego?
Astjos. Naprzód Orla jest surowszą w moralności od wszystkich patronek cnoty. Powtóre, nie oddałbym jej nigdy na taką zabawkę.
Jala. Więc ty byś nie dopuścił, ażeby ona z kimkolwiek zrobiła to, co ja z tobą? Śmiało! Wyznaj!
Astjos. Trudna odpowiedź.
Jala. Nie odpowiedź trudna, ale szczerość. Znam te wasze dwie miarki. Mężczyzna wobec lwa potrafi być lwem, ale wobec kobiety jest zawsze lisem. Drwię sobie jednak z tych wykrętów. Moralność musi być gorzkim owocem, kiedy go nie zjadacie sami, tylko oddajecie swoim żonom i siostrom. My jesteśmy lepsze, bo gdy nam nie smakuje, nie częstujemy nią naszych mężów. Pozostawiam ci twoją niepokalaną siostrzyczkę dla bogów, ale ty za to musisz wynaleźć możność naszego widywania się.
Astjos. Nie przyrzekam...

  1. Przypis własny Wikiźródeł błąd w druku — Lepiej