Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/229

Ta strona została przepisana.

Heron. Dlaczego obywatelu chcesz mnie przelicytować?
Wir–Wir. Dlatego, ażebyś ani ty, ani żaden potomek zacnego rodu nie pokalał swego ciała nawet chwilowym związkiem z temi podłemi gadzinami. Powiedziano mi, że wystąpią dziś kusicielki, którym się nikt nie oprze, widziałem, że was wprawiły w szał — postanowiłem nie dopuścić, ażeby ładne mięso niewolnicze zetknęło się z ciałem szlachetnem. Nabywam je dla moich najwierniejszych sług, którzy stoją na przodzie lektyki. Oni będą z nich mieli właściwy pożytek.
Obleciał widownię krzyk oburzenia. Astjos z Heronem bryzgali ku starcowi wyrzutami, tancerki drżały blade na scenie, jak płomyki w wietrze — tylko Skit uśmiechał się zadowolony.
Ruf! zapłać, ile powiedziałem.
Ruf wręczył Skitowi pieniądze i śród nabrzmiewającego coraz bardziej gwaru wyniesiono lektykę Wir-Wira. Długo jeszcze naokoło szałasu biegała głośna rozmowa, potrącając echami drzewa gaju. Wreszcie noc nakryła wszystkie miejsca zabawy milczeniem.


Widok 14.

Ziemia przespała już połowę nocy snem twardym i ku świtowi miała lżejszy. Ciągle budziła się to w szmerze liści, to w trzepotaniu się lub krótkich i cichych pogwizdach ptaków, to w żywszych ruchach fal morza. Księżyc schodząc ze swej straży, zapatrzył się w zbocze jednej góry