Słynni ze swej mądrości nauczyciele szkoły w Omalu, widząc mnogą rzeszę, zgromadzoną około Arjosa, zaprosili go, ażeby im wyłożył swoje zwiastowanie. W najobszerniejszej komnacie gmachu, przy stole założonym księgami, zasiedli na wysokich krzesłach, ustawionych półkręgiem, a przed nimi stanął młody mistrz. Naprzód zapytał go Certus, przewodniczący uczonemu ciału, potem badali inni, a przez otwarte okna szkoły ze stłoczonemi w nich głowami przysłuchiwały się grupy ludzi, ciekawych tej rozmowy.
Certus. Mówią, że głosisz jakąś naukę, dotychczas nikomu nieznaną...
Arjos. Bóg ją objawia wszystkim.
Certus. Ale tylko ty ją rozumiesz?
Arjos. On jeden na to odpowiedzieć może, bo przenika każdy twór swojej woli i miłości.
Certus. Z jakichże ksiąg tę wiedzę zaczerpnąłeś?
Arjos. Z żadnych, bo w żadnych jej nie ma.
Certus. Przeczytałeś wszystkie?
Arjos. Żadnej, pisanej ręką ludzką.
Certus. Gdzież znalazłeś inne?
Arjos. Bóg mi otworzył księgę dzieł swoich i nauczył mnie w niej czytać. A tylko ona zawiera całą prawdę, a tylko on się nie myli.
Certus. Więc nie wierzysz zupełnie wielkim mistrzom?
Arjos. Wierzę największemu, przy którym inni są
Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/256
Ta strona została przepisana.