Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/261

Ta strona została przepisana.

nice temu tylko, kto ją pokochał. Z nienawiścią nie policzysz nawet nóg liszki, bo na nią uważnie nie wejrzysz. Gdy prawda schowa się głeboko pod pozory, rozumem jej nie dobędziesz. Czemże jest owa dumna wiedza wasza? Pustynią lotnego piasku, który wiatry przesypują w coraz inne kupki. Zbadałeś swoim rozumem biały kamyk i rzekłeś, że jest to grudka wapna; ktoś drugi zbadał ją swoim rozumem i orzekł, że jest to kawałek marmuru; ktoś trzeci rozpoznał, że jest to bryłka gliny; ktoś czwarty zapewni, że jest to skamieniałe jajko. Tymczasem gdy uczujesz smutek, nikt nie powie, że czujesz radość; gdy kochasz, nikt nie dowiedzie, że nienawidzisz. Twój smutek, radość, miłość, nienawiść są pewniejszą prawdą, niż najniezawodniejsze twierdzenie rozumu. Gmachem ludzkiej wiedzy czas ciągle wstrząsać będzie i rozwalać go w gruzy, a najdrobniejszego uczucia serc ludzkich nie wzruszą wieki. Za tysiące lat, gdy wszystkie prawdy wiedzy runą, nie przestanie to być prawdą, żeś cierpiał lub kochał. Więc wołam z woli boga jedynego do was, uczeni męzowie, do wszystkich ludzi, do stworzeń martwych i żywych — kochajcie się!
Certus. Marzycielu z duszą dziecka!
Anato. Chyba dosyć mamy tej dziecinnej zabawy.
Arjos. Już odchodzę i zostawiam między wami miłość, którą mi Elion rozdać kazał.
Zwrócił się ku drzwiom.
Bion. Arjosie!