dniarzem jest zły fryzyer, niż gwałciciel. Dyabeł kupuje od mężczyzny duszę, od kobiety ciało, bo jej dusza z prawa mu się należy. To mi powiedział ojciec świata, gdy go błagałem, ażeby zagoił ranę, która mi serce zryła. Pójdę więc z wami, bracia, ale pod warunkiem, że cofniecie się z każdej drogi, na której widocznym będzie ślad stopy niewieściej.
Przybyłą gromadę obleciał śmiech dziki. Niektórzy zaczęli przytem krzyczeć i pląsać.
Bion. Zostaw ich tu, mistrzu.
Arjos. Czyż nie są nieszczęśliwi?
Bion. Ale obłąkani.
Arjos. Tylko sam bóg odróżnić umie rozumy chore od zdrowych. Włóż w serce twoje, kochany Bionie, wszystkich ludzi, a jeżeli ich w niem nie zmieścisz, usuń najmędrszych. Omiń raczej świątynię, niż nędzarza.
Aleb. Zaiste, mowa jego nie jest mową ludzką.
I poszli wszyscy drogą, wiodącą ku równinie.
Blizko Tenery, stolicy Protoryi, przysiadły rozrzucone małe wyniosłości, jak gdyby odbite od stada gór wielkich, które zapadły dalej aż na krawędzi prowincyi. Jedno z tych wzgórz, chudą trawą porosłych, okryło się ogromnem mrowiskiem ludzkiem, oczekującem na Arjosa, którego przybycie wieść zapowiedziała. Znalazła się tu jego rzesza z Omala, ale powiększyło ją wiele nowych dopływów ludzkich, między którymi najszerszą rzekę tworzyli niewolnicy.