Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/288

Ta strona została przepisana.

niewolników, miał zamiar przy ich pomocy opanować Protoryę.

W drugiej grupie.

— Co to za niewolnicy?
— Wir-Wir ich przysłał, ażeby oświadczyli przed sądem, że Arjos namawiał ich do wymordowania wszystkich panów.
— Rzeczywiście?
— Tak im zeznawać kazał pod groźbą śmierci.
— Jest to obywatel poważny, czcigodny, ale trochę za okrutny.
— Czasem nie można inaczej rany uleczyć, tylko trzeba ją wypalić. A do czego by nas doprowadziło dłuższe grasowanie Arjosa? Ja sam złożyłem trybunałowi rachunek, że przez ucieczkę trzydziestu niewolników musiałem zamknąć kopalnię.
— Ale teraz wrócili?
— Nie wszyscy: pięciu uciekło z pod straży, a sześciu się zagłodziło.
— To duża strata.

∗             ∗

Safar. Przepiękną ma głowę. Co za sklepienie czoła, jakie głębokie i czyste oczy, jaki dobry wyraz ust! Wniosłem prośbę, ażeby mi pozwolili wymodelować go w więzieniu.