Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/298

Ta strona została przepisana.

Wszedł starzec wysoki, zgarbiony, z głową kudłatą, ze skórą twardą, szarą, miejscami jasną lub ciemną jak kora platanu.
Czy Arjos namawiał was, abyście porzucali służbę u swych panów?
Niewolnik. Nie.
Wielkorządca. Przy śledztwie zeznałeś inaczej.
Niewolnik. Tak.
Wielkorządca. Zapewniał was, że wkrótce nadejdzie czas, w którym wszyscy ludzie będą równi.
Niewolnik. Nie.
Wielkorządca. Przedtem złożyłeś inne świadectwo.
Niewolnik. Tak.
Wielkorządca. Czy przyniósł z pola bitwy rannego Bega, uleczył go i oswobodził?
Niewolnik. Nie.
Wielkorządca. Poprzednio mówiłeś co innego.
Niewolnik. Tak.
Wielkorządca. Dlaczego teraz zaprzeczasz wszystkim dawniejszym zeznaniom?
Niewolnik. Nasz pan, Wir-Wir, zakatował stu zbiegłych niewolników; nam dwudziestu darował życie pod warunkiem, że potwierdzimy wszystkie oskarżenia przeciw Arjosowi. Moim towarzyszom młodszym ode mnie poradziłem, ażeby uciekli do dalekich krajów; ja sam zostałem, ażeby odwołać przed sądem nasze oszczerstwa. Jeżeli nie ma zapanować na ziemi to, co nam nasz zwiastun przepowiadał, ostatni okruch