Strona:Pisma VII (Aleksander Świętochowski).djvu/301

Ta strona została przepisana.

— Co mówili obywatele?
— Że go skażą.
Astjos. Jesteś przecie! Cóż Orla?
Heron. Leży nieprzytomna i majaczy.
Astjos. Kto jej pilnuje?
Heron. Ega, która się znalazła i której chętnie przebaczyłem. Może ją uspokoi.
Astjos. Wyobraź sobie, jaką miałem niespodziankę. Przyszły do mnie te dwie tancerki — pamiętasz — które Wir-Wir kupił od Skita dla swych niewolników z prośbą, ażebym je przyjął pod swoją opiekę.
Heron. Cóż im odpowiedziałeś?
Astjos. Że je schowam. Pyszne ciała!
Heron. Możesz się wplątać w awanturę ze starym.
Astjos. Et, głupstwo, zdechnie, zanim się dowie.
Heron. Uważasz, jak Jala ssie oczami Arjosa?
Astjos. Za wątły dla niej.
Nagle ode drzwi zaczęła się przyciskać jakaś kobieta błagając, ażeby jej otworzono drogę.
Heron. Orla!
Obaj z Astjosem rzucili się ku niej, porwali na ręce i wynieśli z sali.
Sędziowie powrócili i zasiedli na swych miejscach.
Wielkorządca. Po sumiennem rozważeniu wszystkich dowodów, sąd skazał obecnego tu Arjosa na wystawienie pod pręgierzem publicznym przez jutro i na śmierć przez wypuszczenie krwi w dniu następnym.