Leja (zbliża się trwożliwie, wpatrzona w Grifosa, siedzącego na schodach świątyni Pozeidona w ubraniu żebraka). On! (przypada szybko do niego). Mruku, tchórzu, gawronie, czemuż nie przyszedłeś do mnie lub nie doniosłeś, żeś posłuchał mojej rady? Ja myślę, płaczę, że jego głowa już z karkiem się rozstała, a on tu wlazł w żebraczy łachman i siedzi sobie spokojnie. Czy ty wiesz...
Grifos (przerażony). Cicho...
Leja. Oszalałeś? Ja jak pies oberwałam się z łańcucha i przyleciałam, ażeby cię zobaczyć, a ty mi gębę zamykasz?
Grifos (j. w). Cicho...
Leja. Kurczęta wysiadujesz, żeś tak przyrósł do tego miejsca i nawet podnieść się nie chcesz? Głupia jestem, że dla takiego dudka jedno zadraśnięcie skóry poświęcam. Wczoraj za to, żem nie umyła owiec, bo ciebie szukałam, pan kazał przepędzić mnie nago przez
Strona:Pisma VI (Aleksander Świętochowski).djvu/071
Ta strona została uwierzytelniona.
(Plac miejski. Z lewej strony front świątyni Pozejdona, z prawej — świątyni Ateny, wprost dom Pauzaniasza).
SCENA I.
Grifos i Leja.