Strona:Pisma VI (Aleksander Świętochowski).djvu/084

Ta strona została uwierzytelniona.
(W pokoju Kazimiery).
SCENA I.
Kazimiera i Onufry.

Onufry (wpatrując się przez chwilę w zadumaną Kazimierę). I czego tu się tak smucić? Wojewodzina, poświeć Boże jej duszy, była pani z sercem macierzyńskiem, ależ przecie świat za nią do grobu nie poszedł. Zapisała co w testamencie dla panienki — to jej spadkobierca oddać musi; nie — to i tak biedzie wyrość nie damy, aby tylko wyzwolenie było, o czem chyba wątpić trudno. Prawda, wszyscy we dworze smoki nie ludzie, ale na każdy wypadek znajdzie się ktoś, kto chętnie otworzy swój dom dla sieroty, a nawet w potrzebie błyśnie przed złemi oczyma żelazem... (czule) Tylko nie płakać, nie wzdychać, bo się Panu Bogu daremnego kłopotu narobi. Ho, ho! odesłałby on tu nazad ducha nieboszczki, gdyby przynajmniej nie zabezpieczyła panienki od bezbożnych myśli swego siostrzeńca...
Kazimiera (drgnąwszy). Czy on dziś na pewno przyjedzie?