Strona:Pisma VI (Aleksander Świętochowski).djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.

kój będzie kuchenną izbą, a ta dziewka niech w nim czyści noże! (Onufry wybiega i wraca z koszem nożów i dwoma służącymi, którzy wynoszą meble i wstawiają proste sprzęty). Onufry, pilnuj... (wychodzi).

SCENA VIII.
Kazimiera i Onufry.

Onufry (obejrzawszy się trwożliwie podchodzi do zamyślonej nad nożami Kazimiery). Nieszczęście ludzi brata: zapomnijmy więc o urazach, panno Kazimiero. Alboż to nasza przyjaźń z pajęczyny, ażeby ją lada giez mógł potargać? Nie smuć się pani: przyrzekłem i w potrzebie z pomocą się znajdę. Pan Andrzej...
Kazimiera (stanowczo). Dosyć! (zaczyna obcierać nóż płótnem).
Onufry. Zaraz gniewy. Ja chciałem tylko powiedzieć, że dziedzic wykrzyczy się, trochę nadokucza, ale jak zobaczy, że z krzemienia gąbki nie zrobi, zmięknie i może przeprosi.
Kazimiera (ponuro). Masz pan mnie pilnować, a nie pocieszać (podsuwając mu do oczu nóż). Ten nóż czysty?
Onufry (odchyla głowę). Jak zwierciadło.
Kazimiera (j. w.) Powiedzcie swemu panu, że i ostry.
Onufry. Eh, co tam z nożami. Lepiej oto słuchaj mnie pani i zawierz. Od jednego twojego słowa zależy być wolną.