Ta strona została uwierzytelniona.
SCENA I.
Jadwiga, później Aloizy.
Jadwiga (rzucając na stół gazetę, którą czytała). Jesteś ojcze?...
Aloizy (wchodząc bocznemi drzwiami z piórem w ręku). Na twoje usługi.
Jadwiga. Ja tego artykułu tłomaczyć nie będę.
Aloizy (troskliwie). Jak chcesz, moje dziecię — przetłomaczę sam... Nie podobał ci się?...
Jadwiga (cierpko). Nierozumny, albo... niegodziwy.
Aloizy. Cóż znowu? Rzecz prawie obojętna.
Jadwiga. Nie dla mnie.
Aloizy (siadając obok niej — z uśmiechem). Prawda mój aniołku, ma kilka wymiarów. Ty ją możesz z jednej strony ocenić, a ktoś inny — z drugiej. Nie trzeba wierzyć tylko sobie.
Jadwiga. Wiem o tem — z kazań księdza jezuity. Czy od dziś mam i jemu wierzyć?