Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/006

Ta strona została uwierzytelniona.

Regina. Cóż za dzieciaczek z ciebie; dla czegoż mam cię zamykać? Każę zaraz, jeśli chcesz, karetę przygotować.
Cecylia. Możeby się gniewał... Wolę iść — ale zawsze go tu przyprowadzę, bo on za mną to wszędzie pójdzie. Ach! droziutka panno Regino, dotąd jeszcze ani słowa pani nie przeczytałem a mam być przecież lektorką...
Regina. Nic nie szkodzi — urząd ten piastować będziesz honorowo, bo czytać mogę sama, a jak mi się za kilkadziesiąt lat oczy popsują, to cię poproszę o twoje...
Cecylia. Wtedy... ja będę już babcią...
Regina. Proszę!... Tak na pewno wiesz, że cię ten tytuł nie minie?
Cecylia. Przecież wszystkie panienki z czasem...
Marya (wszedłszy). Listy.
Regina (przeglądając szybko adresy). Nie ma... (do służącej) Za chwilę przyjdzie do mnie panna Melania; potem nikogo nie przyjmuję, wyjąwszy gdyby kazał się zameldować pan Wiszar; nie zapomnij — pan Aureli Wiszar.
Marya. Co innym mam powiedzieć?
Regina. Co ci się podoba — możesz ich nawet bawić lub jak zwykle poprosić do ogrodu. (po odejściu służącej) Chciałaś koniecznie objąć swój lektorski urząd; oto właśnie listy, którym możesz wyświadczyć wielką