Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/008

Ta strona została uwierzytelniona.

może, złożyć dziś u stóp twoich listownie a jutro między 4-tą a 5-tą osobiście. Leon Zator».
Regina. Zgadł — lubię postępowanie skracane i pozwolę mu przez Marylkę pospacerować w ogrodzie, którym jedynie moje serce dla niego rozporządza.
Cecylia. Dla czego pani tam swoich znajomych wysyła?
Regina. Jest to, moja duszko, miejsce delikatnego wygnania dla natrętów. Zaprowadziłam u siebie zwyczaj meldowania się przez listy, które w potrzebie zastępują nawet rekomendacyę pierwszej wizyty. Marylka codzień dostaje objaśnienie, kogo przyjmuję; ażeby zaś odprawionym, którym zależy wiele na pochwaleniu się bytnością u mnie, osłodzić gorycz odwrotu, radzi im spacer w ogrodzie. Jest wielu takich, których nawet nie znam, a którzy dziesiątki razy odprawieni w przedpokoju słuchają chętnie tej rady dla zyskania pozoru, że bawili u mnie. Dopiero gdy jeden drugiego spotka na tej przechadzce, zwykle obaj przestają mnie odwiedzać, zapewniając, że ich moje towarzystwo znudziło.
Cecylia. To zabawne! Czy pani ich nic a nic nie lubi?
Regina. I owszem, zwłaszcza kiedy pod mojem oknem defilują.
Cecylia. Ale oni muszą panią bardzo lubić...
Regina. To szczegół najdrobniejszy.
Cecylia. Ciocia mówi — że główny, bo kiedy spo-