Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/027

Ta strona została skorygowana.

Melania. Gdybyś jednak chciał nieuczciwie postąpić, pamiętaj, że...
Ksawery. Dość, moja pani, tego kazania. Ile razy słyszę takie morały, zdaje mi się, że wiatr porusza ludzkiemi ustami. Moja własna chęć i niechęć — to jest dla mnie nakaz i zakaz a gust swój w tym względzie już ci objawiłem. Czcią więc cnoty przerażać mnie nie potrzebujesz, bo ona w twoim rodzie zatknięta tylko dla odstraszania wróbli, do których nie należę. Dla pretensyi moich do Reginy wynajdę sobie inny środek, tobie zaś życzę po raz ostatni wytrwałości w spełnianiu jej poleceń i od obowiązku ratowania Cecylii cię zwalniam. Do widzenia na sądzie ostatecznym, jeśli sprawy nasze będą w jednym wydziale (odchodzi).
Melania. Jeszcze tylko słowo...
Ksawery. Niech wprzódy ciałem się stanie i u ciebie zamieszka.


SCENA IV.
Melania i Regina.

Melania (sama). Co robić? Ha!..
Regina (wchodząc). Marylka mówiła mi, że pan Ksawery wyszedł wesół a tymczasem pani wyglądasz smutna. Jakże mu się podobała zamiana mnie na panią?