Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/034

Ta strona została skorygowana.

Marya (meldując). Pan Aureli Wiszar.
Makary (przerażony). Pani... jam przytomny!?...
Regina. Nie wiem...


SCENA VII.
Ciż i Aureli.

Aureli (nie spostrzegając Makarego). Przez dwa dni myślałem i wątpiłem, czy ostatnie słowa pani obiecały mi wstęp do jej domu. Dziś wreszcie odważyłem się przyjść i spytać: czy nie mylą się dzicy w swem przysłowiu, że miła niespodzianka jest córką złego przeczucia?
Regina (podając mu rękę). Nie mylą się chyba, bo ja czekając pana przez dwa dni ze złem przeczuciem, witam dziś miłą niespodziankę.
Aureli. Nie żałuję straconego czasu i obaw, kiedy mi je łaska pani tak opłaca. Gotów bym nawet...
Makary (zbliżywszy się do Aurelego spokojny). Z gotowością ostrożnie...
Aureli (zdziwiony). Ksiądz Makary!... (ściskając mu rękę) Doprawdy nie wiem, czemu się dziwić, czy że kochanego ojca tu widzę, czy że dotąd nie widziałem.
Makary. Najlepiej nie dziw się pan niczemu.
Regina (do Aurelego). Panowie już z sobą poprzyjaźnieni!... Czy pan może, przyjechawszy do kraju, rozpoczął go poznawać od duchownych?
Makary (szyderczo). Mogła pani przecież się tego do-