Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/065

Ta strona została skorygowana.

miona żyje? — Powiedz — może przecież usłyszawszy to umrę!...
Aureli. Nic nie dowiedziałem się, oprócz tego, że ją ten niegodziwiec niby na żądanie Reginy, która gdzieś czekać miała, uwiózł.
Makary (ze łzami). Ach, gdyby święci mu ją wydarli i do nieba unieśli! (ponuro) Marzysz zrozpaczony głupcze — dla dogodzenia tobie konieczność w cud się nie zmieni (siada osłabiony).
Aureli. Melania jednak przyrzekła, że ją znajdzie i tu odprowadzi. —
Makary (jak gdyby do siebie). Biedaczka moja ocalić się nie mogła — że nawet upadłą bym kochał — nie wiedziała, więc... nie żyje!... (powstawszy z rezygnacyą) Oba zrobimy trumnę — oba wykopiemy dół — (śmiejąc się dziko) ale sam go pan zasypywać będzisz, bo ja tam z nią zostanę. A teraz dajmy już pokój umarłym i zajmijmy się żywemi. Jakoś mi pan za szybko tu się marszczysz... klimat nie służy...
Aureli. Niedługo mi dokuczać będzie — jadę do Francyi a potem...
Makary. Co to znaczy?
Aureli. Gdy mnie przed tygodniem afrykańscy znajomi listownie spytali, czy chcę wraz z nimi wziąć udział w nowej wyprawie do Madagaskaru, brakło mi nawet chęci im na to odpowiedzieć. Wczoraj jednak sam posłałem do nich prośbę, ażeby na mnie czekali...