Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/099

Ta strona została skorygowana.

dliwione długiem doświadczeniem. Pozwoli mi pan wytłomaczyć się?
Wiszar. Jeśli to panu ulgę sprawi — proszę.
Kreisler. Każda praca ludzka ma swoją duszę. Otóż duszą przemysłu jest interes, korzyść materyalna. Nikt nie daje jałmużny dla zarobku i nikt nie zakłada fabryki dla jałmużny.
Wiszar. Ale nikt też nie powinien jej zakładać dla wyzysku. I dusza przemysłu może być rzetelną.
Kreisler. Czem pan sprawiedliwość zważy lub zmierzy w tak rozległem przedsięwzięciu? Przypuśćmy, że obaj wtaczamy na górę jeden kamień — jak pan obliczysz, który z nas mocniej go popychał? Czemu pan dwu koniom, ciągnącym wóz, dajesz równo owsa i to nie tyle, ile one chcą, ale ile im wydzielisz? Tu rozstrzyga wyłącznie walka interesów — mojego z pańskim przy kamieniu, pańskiego z końskim — przy wozie. Jaką zaś pan możesz mieć korzyść w budowaniu fabryki, zrzekłszy się czystego dochodu na rzecz robotników? W najlepszym wypadku stracisz pan te zyski — co już będzie znaczną szkodą, ale w gorszym — wywołasz przeciw sobie łączną obronę wszystkich przemysłowców, których interesy narazisz. (Coraz bardziej podniesionym głosem). Wtedy musisz pan zginąć, bo interes jest wrażliwszy, niż honor, on obrażać się nie pozwoli, on krzywdy swojej nie daruje, on ją pomści, on jest nieustraszony i niemiłosierny.
Wiszar. Ależ nie przerażaj się pan sam własnemi