Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/101

Ta strona została skorygowana.
SCENA VI.
Wiszar, później Cecylia, Justyn i Regina.

Wiszar (sam). Boję się omyłki... Biedna Cecylia.
Cecylia (wbiegając). Braciszku drogi... co to? Jesteś smutnym, a ja dziś potrzebuję, ażebyś był wesołym. Pan Kreisler już poszedł?
Wiszar. Już. Czego chcesz, moje dziecko?
Cecylia. Może ja źle zrobiłam... Ale ty mi poradzisz... prawda?... Chociaż co mi poradzisz? Osądzisz tylko serce moje... Powiedz, że ono się nie łudzi, że w miłości pełnym kwiatem się rozwinie i w rozczarowaniu pączkiem nie zwiędnie; powiedz, że jego drgnienia szczęśliwą przyszłość mi wróżą. Ach, jak mnie raość[1] — boli!
Wiszar (całując ją). Czy ty go bardzo kochasz?
Cecylia. Skąd wiesz o tem?
Wiszar. Wiem. A on cię bardzo kocha?
Cecylia. Trwoga rozpuściła po mnie wszystkie swoje dreszcze, gdy sama siebie o to pytałam. On tak mówi, on tak patrzy, on tak prosi...
Regina (wchodząc z Justynem). Widzisz pan, uchwyciła się brata, jak krzyża przed pokuszeniem.
Wiszar. Będę ją bronił.
Justyn (podając mu rękę). Nie wyglądam na szatana. Ojciec mój odjechał?
Wiszar. Przed chwilą.

  1. Przypis własny Wikiźródeł błąd w druku — radość.