Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/103

Ta strona została skorygowana.

nych wyrazów już żałuje. (do Cecylii) Pani moja, nie cierp przez ten krótki czas, zanim wrócę (wychodzi).
Regina. Największem morzem ziemi jest ocean mętnego samolubstwa, z którego współczucie wynurza się tylko drobnemi wysepkami. Zacznij tkać cokolwiek z czystej przędzy serca, świat ci zaraz tę osnowę potnie i potarga lub wplecie w nią swoje brudne nici. Albo pij krew ludzką, albo truciznę! Przez najpiękniejsze i najstaranniej wypielęgnowane kwiaty twego życia przejdzie obładowany egoizmem osieł i zdepcze je, przejdzie wieprz łakomy i zryje. I to są ludzie, którzy nie oddalili się jeszcze od zwierząt na długość kroku uczciwego człowieka! (do Cecylii) Nie rozpaczaj jeszcze, niewinny aniele, dopóki on cię nie zawiedzie... Wtedy powiedz sobie, że nie Justyn cię kochał, ale nieszczęście.
Cecylia. Tylko nieszczęście... I co ja winnam losowi, że mnie uczynił magnesem złego? Najlepszy ojciec musiał się przede mną ukrywać, a gdy go znalazłam i poznałam, musiał uciec; nędznik chciał mnie ukraść i zbrukać, chociaż na mojej duszy mniej było plam, niż kurzu na lilii wodnej; uczciwy człowiek, którego pokochałam, chciał mnie poślubić, zakazują mu. A może się jeszcze dowiem, że on mnie nie kochał, tylko... rachował? Ach, co za piekielna moc upodobała sobie łzy moje! (płacze) Przepraszam was za te jęki... Nie patrzcie na mnie — wyglądam jak łodyga kartoflana, wyrosła w piwnicy i daremnie wspinająca się ku