kpem, niegodnym Cecylii? Powiedz mi szczerze, czy tego pragniesz?
Wiszar (po chwili milczenia). Nie, Regino, nie ustąpię. Było to ostatnie moje wahanie, które mi przebacz (całuje ją w rękę). Ale bądź dobrą, idź do niej, uspokój to nieszczęśliwe dziecko.
Służący. Hrabia Scibor.
Wiszar (do Reginy). Ja tego pana wcale nie znam.
Regina. Poznaj go — to wielki pan, przewodniczący komisyi dobra społecznego, prezes sądu przysięgłych opinii publicznej, minister moralności i tak dalej. Osoba bardzo dostojna (odchodzi).
Wiszar (do służącego). Proś.
Hr. Scibor. Jestem Scibor, właściciel fabryki papieru liczący w przyjściu tu na wielką pańską pobłażliwość.
Wiszar. Do czego moja pobłażliwość może być panu potrzebną?
Hr. Scibor. Miałbyś pan najsłuszniejsze prawo poczytać mi za zuchwałość, że całkiem mu nieznany, a nawet ze swego stanowiska społecznego niemiły, poważam się przyjść ze śmiałym celem sprawy, którą pan uważasz za własną, a ja za publiczną, mianowicie sprawy ustroju fabryki pańskiej. Słyszałem, a przed chwilą Kreisler mnie w tem upewnił, że fa-