Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/107

Ta strona została skorygowana.

bryka ta ma być urządzona w sposób niezwykły, stanowić rodzaj spółki z robotnikami, którzy do niej nie wniosą żadnego kapitału...
Wiszar. Kapitał pracy.
Hr. Scibor. Podwójnie procentujący: w zapłacie poręczonej i w zysku prawdopodobnym, uwolnionym od niebezpieczeństw ryzyka. Nadzwyczajnie wygodne i korzystne przedsiębiorstwo dla robotnika, ale nie dla pana.
Wiszar. Pogodziłem się z tą moją niewygodą i niekorzyścią.
Hr. Scibor. Przepraszam, że potrąciłem osobistą stronę kwestyi, ale może staremu, doświadczonemu, ze stosunkami przemysłowymi obeznanemu, pan, człowiek młody i niedawno do Europy przybyły, wybaczysz jeszcze kilka uwag. Czy nie nadużyję cierpliwości pańskiej?
Wiszar. Słucham chętnie.
Hr. Scibor. Pragniesz pan działać — i to działać nietylko dla zadowolenia własnego, ale dla dobra gromadki ludzi biednych i kraju. Zgodzisz się pan, że usiłowania te osiągną pożądany skutek wtedy jedynie, jeśli pan uwzględnisz niezbędne konieczności warunków swojego przedsięwzięcia. Otóż według mnie warunki owe są tej natury, że pan w nich zniszczysz się materyalnie, nie uszczęśliwisz robotników i mimowoli oddasz złą przysługę krajowi.
Wiszar. Aż tyle win popełnię!