i cofnęła ją z krzywej drogi. Na tej drodze spotkał Cecylię pan Justyn.
Sylwia. W każdym razie niepożądana bratowa. Czy Justyn wie o tem?
Ksawery. Napomknąłem mu, ale słuchać nie chciał. On w prostocie ducha nawet panią Reginę uważa za charakter kryształowy.
Sylwia. Wyobraź pan sobie, że wiele osób tak ją sądzi. Czy pan jesteś pewien tego, że ona była... swobodną.
Ksawery. Bezpośrednich, własnych dowodów jej łaski nie posiadam, nigdy się o nie nie starałem i śledztw nie prowadziłem, ale świat męzki ma swoją giełdę, na której notuje kursa moralności kobiet. Otóż panna Regina Zawierz była zawsze ceniona nizko.
Sylwia. Szkoda, że pan masz tylko podejrzenie. Prawie wolałabym... dowody. Przydałyby się one dla Justyna i dla mnie, bo tej kobiety nie lubię za jej bezmierną dumę, za coś, co ją ośmiela być tak wspaniałą, jak gdyby nawet płatki śniegu nie spadały na jej głowę z góry, lecz wznosiły się do jej kolan z dołu (wchodzi Kreisler).
Kreisler. Nikt jeszcze nie przyszedł?
Sylwia. A kto ma być?
Kreisler. Naprzód Justyn.