Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/130

Ta strona została skorygowana.

granemi, po 1,000 i 500 guldenów. Czy pan to uważa za godziwe?
Wydmuchulski.[1] Więcej — za niezbędne. Zwłaszcza pomysł loteryi jest wyśmienity.
Hr. Scibor. Sądzisz pan, że opinia puliczna[2] nas nie skarci?
Wydmuchalski. Opinia publiczna, panie hrabio, jest to echo głosu prasy poważnej. Pismo moje stanowi tylko jeden jej organ, ale, pochlebiam sobie, nie najmniej słuchany i nie najmniej donośny. Ozwą się wrzaski warchołów dziennikarskich, ludzi, którzy z przeczenia temu, co my robimy i mówimy, wytwarzają swoje pojęcia i zasady, ale żaden pociąg nie wykoleja się i nie zatrzymuje dlatego, że pastuchy mu wygrażają i języki pokazują. A jeżeli nawet jakiś złośliwiec położy kłodę na szynach, państwo ma czujnych dróżników, którzy go złapią i w ręce sprawiedliwości oddadzą.
Kreisler. Naturalnie.
Hr. Scibor. Czy my jednak nie gwałcimy cudzej swobody?
Wydmuchalski. Ostrożnie, panie hrabio, z tym wyrazem, jak z trucizną, która w małej dawce uzdrawia, a w dużej zabija. Nie każdy przekupień może sprzedawać arszenik, a każdy ma handlować swobodą, najniebezpieczniejszym środkiem, jaki zna medycyna społeczna? Gdyby pan Wiszar zapuścił w społeczność olbrzymi dzwon i odosobniony używał pod nim wol-

  1. Przypis własny Wikiźródeł błąd w duku — powinno być Wydmuchalski
  2. Przypis własny Wikiźródeł błąd w duku — powinno być publiczna