Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/135

Ta strona została skorygowana.

wdzięczny jutro za smaczną kombinacyę ponczową, niż za ów strzelisty artykuł w naszym interesie.
Wydmuchalski. W interesie społeczeństwa.
Ksawery. Ja mówię, nie drukuję, więc mogę się tak wyrażać. Czy pan istotnie czułeś kiedykolwiek w sobie społeczeństwo?
Wydmuchalski. Ciągle.
Ksawery. To pan zapewne umiesz urządzać deputacye zbiorowe?
Wydmuchalski. Organizowałem niejedną... Ale co to ma za związek... Czy jaka akcya polityczna?
Ksawery. Pogadamy jutro...
Kreisler. (odchodząc ze sciborem od stołu). Najwyżej będzie pan hrabia żałował długiego namysłu.
Hr. Scibor. Wy przywykliście strzedz kredytu swej firmy, my — godności naszego nazwiska. Różne mamy pobudki działania a więc różne obawy.
Kreisler. Ale pan hrabia w tej chwili jest tylko przemysłowcem.
Hr. Scibor. Nie... mylisz się pan... nie...
Kreisler. Nie rozumiem.
Hr. Scibor. Ja od pana tego wcale nie żądam.
Służący (wchodzi). Telegram (oddaje depeszę Kreislerowi i odchodzi).
Kreisler. Ha, ha, ha... Funke z Wiednia dowiedział się od kogoś o całej awanturze i pyta, czy urządzamy wyprawę na Wiszara. Chce się z nami połączyć... Nie-