Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/137

Ta strona została skorygowana.

uczciwego i skrupulatnie ważącego czyn każdy, więc jego imię daje najlepszą markę waszemu przedsięwzięciu, które — możemy to wyznać sobie poufnie — moralnie czystem nie jest.
Kreisler. Ono moralnem być nie potrzebuje, tylko rozumnem i praktycznem. Ono nie będzie także fioletowem, zimnem, gładkiem, zoologicznem — moralność ma tu tyle do czynienia, co zoologia lub farbiarstwo.
Wydmuchalski. Tak pan sądzisz, a ogół zastosuje swoją skalę, o ile go nie olśni urok imienia Scibora i nie przekonają nasze artykuły.
Kreisler. Panie redaktorze, mówmy o czem innem. Papier więc na swoją gazetę dostaje pan o 25 procent taniej.
Wydmuchalski. Jak wszyscy odbiorcy pańscy.
Kreisler. Nie jak wszyscy, ja panu ustapię jeszcze 5 procent — razem 30.
Wydmuchalski. Skromnie.
Kreisler. Pan niesprawiedliwy — to da rocznie 500 złr. a w połączeniu ze zniżką ceny 2,500. To jakby znalezione.
Wydmuchalski. No, przynajmniej część zarobiona.
Kreisler. Nie przeczę, dlatego dodałem 5 procent.
Wydmuchalski. Zresztą zgoda.
Kreisler. Ale co do owych 5 procent tajemnica.
Wydmuchalski. Potrzebniejsza ona mnie, niż panu. Do widzenia się. Ach... czybyś pan nie był łaskaw