Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/153

Ta strona została skorygowana.

uczynić niczem. Czy pan to znajdujesz tak potwornem i zdrożnem, że przyszły mąż siostry pańskiej pragnął jej naprzód zbudować dom, zanim ją do niego wprowadził? Czy to staranie skaziło miłość moją? Czy z niego wychylił się tak wstrętny egoizm, że aż zasłużył na policzek wzgardy? Skrępowany ojcowskiem okrucieństwem i wychłostany waszą odrazą, cierpiałem dotąd niemy i bezsilny; ale dziś, usłyszawszy o niebezpieczeństwie życia tej, którą w boleści kocham, postanowiłem rozstać się z ojcem, a wam cisnąć pod nogi zranione serce. Możecie je podnieść lub rozdeptać.
Wiszar. (zdumiony). Kłamstwo nie wydaje takiego dźwięku... Słowa pańskie odbijają się o moją duszę taką szczerością, jak krążki złota uderzone o marmur. Ale czemu dopiero teraz...
Justyn. Moja i wasza wina: moja, że wahałem się za długo, wasza — że nie wahaliście się wcale.
Wiszar. Głowę wypełniła mi chmura, podarta błyskawicami, a ta niewinna pokutnica, w którą ugodził piorun, może już nie ujrzy tęczy. O gdybym zdołał wyrwać z jej piersi ten grot śmiertelny, gdyby ona uśmiechnęła się pogodą wracającego szczęścia!... Panie Justynie... krzyż nie winien cierpień męczennika na nim rozpiętego, winien morderca, którym jest twój ojciec. Cecylia bardzo chora — spieszę do niej, bo przed chwilą dostała krwotoku. Nie chciałbym jej zaszkodzić mocnem wzruszeniem, więc pójdę sam, przy-