Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/162

Ta strona została skorygowana.

słany przez waszą spółkę lichwiarz z wekslami — niech oni prości, rozczarowani odpowiedzą panu, czy mam sprzedać tę ich pracownię.
Hr. Scibor. Jesteś pan pewien, że cię nie opuszczą?
Wiszar. Jak własnych palców.
Hr. Scibor. W takim razie nie sprzedawaj pan fabryki (odchodzi).


SCENA VI.
Wiszar i robotnicy.

Robotnik (w towarzystwie kilku innych). Pan Morski nie kazał nam odchodzić do domu, tylko zaczekać na rozdział zysków.
Wiszar. Na wysłuchanie rachunku z obrotów fabryki.
Robotnik. Po ile to każdemu wypadnie?
Wiszar. Zaraz, zaraz, — dowiecie się wszystkiego.
Robotnik (z drugiej grupy). Czy wypłata dziś się odbędzie?
Wiszar. Tygodniowa? W sobotę, dziś czwartek.
Robotnik (do swych towarzyszów). Widzicie, że pojutrze, razem z tygodniową. Dziś tylko przeczytają, co się komu należy.
Robotnik (z trzeciej grupy). A jeżeli, proszę pana, kto był chory, czy mu się za ten czas z zysków wytrąci?
Wiszar. Nie nudźcie mnie temi pytaniami — każdy będzie obliczony sprawiedliwie (chodzi niespokojny).
Robotnicy. Pan Morski, pan dyrektor... (Morski nadchodzi, między robotnikami zjawia się Okwit i Rybałt).