Makary. Kto?
Dżak. Poznałem jego okręt, teraz widziałem jego samego... Jeśli nmie tu odkryje... (Pada przed Makarym na kolana). Ojcze najlepszy, nie oddajcie mu wiernego sługi!
Makary. Co ty mówisz?
Dżak. Jeśli każecie, będę zasuwą waszych drzwi, waszym progiem, bydlęciem jucznem, będę za wami jak wielbłąd po pustyni nosił w sobie wodę i nie strawię jej.
Makary. Dżaku, kogo ty się boisz?
Dżak. Jego... najstraszniejszego z ludzi. On mnie skatuje, powieki obetnie, zaraz umrzeć nie pozwoli. On jest chodzącem piekłem ziemi... (Wbiega z krzykiem gromada mężczyzn i kobiet murzyńskich).
Głosy. Ratujcie nas, ojcze! Osłońcie biedne ptaszki, jastrząb spadł! (Kobiety, rzucając dzieci pod nogi Makaremu). Weź je, panie, bo im matki zabierze. Rozdepcz im głowy!...
Dżak (śród ogólnej wrzawy). Kiedy po nim zaraza przechodzi, już nie ma kogo zabijać. On...
Makary (poważnie). Uspokójcie się. Dżaku — wstań. Kto was tak spłoszył?
Dżak. Przyjechał... Tipu-Tip.
Pierwszy murzyn. Od tygodnia czatował na morzu. Jak tylko dziś francuzi ogłosili, że wojna skończona i otworzyli drogę, natychmiast wpłynął do portu.
Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/180
Ta strona została skorygowana.