Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/198

Ta strona została skorygowana.

Makary. Jakiego przeznaczenia?
Ks. Feliks. Pojmuję, że ojciec przywiązałeś się do tego kraju, który był polem wieloletnich twoich trudów i świetnych zwycięztw apostolskich. Ale jest to już pole uprawione, że tak powiem — nasze.
Makary. Nasze?
Ks. Feliks. Ojciec nazywasz je zapewne francuskiem gdyż materyalnie należysz od rządu francuskiego, ale...
Makary. Już nie należę.
Ks. Feliks. Jakto?
Makary. Dziś podziękowałem za służbę, bo wymagano ode mnie polityki, a ja mogę zobowiązać się tylko do szczepienia oświaty.
Ks. Feliks. Nic nie wiedziałem. Dopiero wysiadłem z okrętu i zaraz tu przyszedłem. Ale to doskonale wypadło — sam Bóg zrządził — nic wam już teraz nie przeszkadza przenieść się do Witu i przyjąć opiekę niemiecką.
Makary. Kto mnie tam posyła?
Ks. Feliks. Ojciec święty.
Makary. Nie usłucham.
Ks. Feliks. Ojcze Makary, wy tak mówicie?
Makary. Ja.
Ks. Feliks. Dlaczego?
Makary. Dlatego, że tam panują niemcy.
Ks. Feliks. Nie panują, dopiero osiedli, a zresztą co to was ojcze obchodzi?