Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/230

Ta strona została skorygowana.

Dwaj nasi robotnicy, którzy ocaleli i przynieśli mi tę okropną nowinę, wiedzą tylko, że w lesie był ukryty liczny oddział.
Regina. O czem pan mówisz?
Gala. Czterech zarąbano, a Dżaka wzięto żywcem. Odbiorę go! (Wylatuje).
Regina. Tipu-Tip?
Makary. Grzmi coraz bliżej...


AKT III.
(Dzieje się w mieszkaniu poprzedniem).


SCENA I.
Regina i ks. Feliks.

Ks. Feliks. Nikt tego nie wymaga. Rozumiem bardzo dobrze, iż czysty strumień naszej wiary, płynąc przez bagno dzikiego pogaństwa, musi się niem mącić. Kościół też oddawna uznaje i toleruje takie przejściowe, niedoskonałe postacie katolicyzmu. Wprawdzie ojciec Makary i pani własnowolnie, nie z potrzeby zastosowania się do umysłów ciemnych, zmieniliście głoszoną murzynom naukę religii, ale i na ten racyonalizm Stolica Apostolska zezwala, chociaż go za odszczepieństwo poczytuje.
Regina. A więc wszystko jest w porządku.