Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/248

Ta strona została skorygowana.

daktyl zjem, ale upewniam cię, że to dziecku wcale nie pomoże. Który?
Murzyn (podając daktyle drżącą ręką). Którykolwiek.
Makary (odłamuje daktyl i zjada). A opowiedz ludziom, że cię uprzedziłem o niedorzeczności tej wiary.
Murzyn (padając mu do nóg). Dziękuję ci, panie dobry.
Regina. Jacyż oni są nieszczęśliwi w swej ciemnocie!
Wanika (do murzyna). Wy skąd?
Murzyn (zmieszany). Z Nepalu.
Wanika. A gdzie Tipu-Tip?
Murzyn. Niech przyrośnie do ziemi, niech mu przez ślepie węże do czaszki wlezą i gniazdo sobie w niej uścielą. Wam on nawet paznokci nie przyłamie, bo czarodziejskiej potęgi ojca Makarego się boi, ale nas kosi, jak trawę... Wdzięczny niewolnik stopy wasze całuje. (Wychodzi).
Wanika. On nie z Nepalu, bo ma zęby spiłowane podobnie do mojego plemienia. A u nas o wierzeniu w daktyle nie słyszałam. Czy nie szpieg? Muszę go jeszcze wybadać? (Oddala się).


SCENA VIII.
Makary i Regina.

Makary. Szczerość udać najtrudniej... Wanika majaczy.