Strona:Pisma V (Aleksander Świętochowski).djvu/254

Ta strona została skorygowana.

Regina. Tak.
Gala. A ja bezsilny, napiętnowany nędzarz, ani zemsty, ani obrony dać pani nie mogę. Platatorowie rozpuścili swoich niewolników na grabież, wodzowie prowadzą swe plemiona przeciw białym, Tipu–Tip i inni handlarze przywodzą rozjuszonym hordom, całe to bagno wylewa się tu, a nie przebaczy nikomu. Pani, to Europa swoją obłudną i samolubną cywilizacyą zerwała tamy barbarzyństwa. Ratuj się pani na jakikolwiek okręt, zdążymy jeszcze uciec!...
Regina. Przy brzegu czeka nas na swym statku konsul angielski z Madagaskaru, Morton. Weź pan Wanikę, schrońcie się z nią do niego i podziękujcie mu za dobre chęci. Ja jestem bezpieczna, za chwilę uwiadomię was o miejscu mojego pobytu.
Gala. Pani, tu nie można być bezpiecznym.
Regina. Nie lękaj się pan — ja będę. Daj mi rękę (ściska ją) i nie trać czasu.
Gala. Nie rozumiem.
Regina. Zrozumiesz, tylko nie ociągaj się. (Do odchodzącego Gali). Panie Galo, kochaj Wanikę, ona twej miłości godna! (Gala wychodzi).


SCENA XII.
Regina sama.

Regina (idzie do drzwi i zamyka je). Więc jestem już po za światem, po za knieją człowieczą!... Ha, jak lek-