rzową w Erlau; mieszka w pustej ruderze i śpi na łóżku pełnem robactwa. Mimo to jest zadowolona, bo »to jest jakby wiejski domek«. »O trzeciej z rana budzą nas świnie, pędzone na pastwisko«. Wielką przyjemność miała tam w kupowaniu wisien dla wieśniaczek.
Napoleon, wydaje jej się wówczas potworem. Przecież to on jest prześladowcą jej rodziny i jej ludu. Czyż nie doprowadził domu habsburskiego prawie do zguby? Czyż to nie przed nim ucieka ona wraz z rodziną z miasta do miasta? Nie dziw więc, że słucha chętnie wszystkich bajek krążących o tyranie, że z dobrą wiarą opowiada o nim, że w Egipcie porzucił chrześciaństwo i przyjął islam, że podczas wielkiej porażki 22 maja 1809 roku, zabił własną ręką dwóch swych generałów. W rzeczywistości dnia 22 maja 1809 roku cesarz zwyciężał pod Essling, i płakał, całując śmiertelnie rannego marszałka Lannes’a. Dla Ludwiki Napoleon to prawdziwy Antychryst; (List z d. 8 lipca 1809); drży na samo jego imię.
- »Zapewniam panią, że widok tego czło-