Dziś o szóstej godzinie niebo było ciemne. Rzęsisty deszcz, smagany wiatrem, pobudkę dzwoni o szyby, wichura dmie w kominy jakby w olbrzymie melancholijne flety, i zgina w alei wysoką topolę, a ta zgięta wydaje się niby łuk Nemroda. Młode listki lip marzną i rozwijać się nie mają odwagi. Ptaki milkną... Doprawdy, do myśli mych odpowiednia to pogoda. Przeczytałem wczoraj jednym tchem życiorys księcia Bismarka, napisany z dużym talentem przez panią Maryę Dronsart; od książki tej przygnębienie mię ogarnia i mam w duszy tyleż świstów i chmur, ile ich przebiega po zwichrzonem przedemną niebie. Otton Bismark! Co za człowiek! co za przeznaczenie!
Urodził się, jak wiadomo, w sercu Prus, na tej rozległej piasczystej równinie, gdzie panują ciężkie a długie zimy i rosną gęste,
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/068
Ta strona została uwierzytelniona.