do tej wielkiej liczby grzeszników, którym brakuje chwały Boskiej. Spodziewam się na równi z nimi, że Bóg w miłosierdziu swem nie odejmie mi kornej wiary, która jest mi podporą i pomocą, gdy szukam drogi wśród zwątpień i niebezpieczeństw mego położenia«. Nie mam zamiaru podejrzywać szczerości tych słów pobożnych. Nic w tem dziwnego, że Bismark jest tak religijnie nastrojony; posiada on bowiem silną wyobraźnię, a zarazem wrodzoną niechęć do nauk przyrodniczych i ścisłych. W każdej chwili chętnie się uciekał »do Biblii i do Nieba gwiaździstego« i jak umiał, składał dla siebie swą baśń ideału.
Mówią o nim, że jest smutny i to mię nie dziwi. Pogardza ludźmi, a jednak ciąży mu ich niechęć. Woła z goryczą: »Wielu mnie nienawidziło, a mało kto mię kochał (1866). Niema człowieka, któregoby tak niecierpiano jak mnie, od Garonny aż po Newę (1874)«. Wie, że nawet w Prusach przeklinanoby go, gdyby zwycięstwo nie było uwieńczyło jego zamiarów. »Niech nas tylko pobiją — mówił przed Sadową — a kobiety berlińskie zatłuką mię mokremi ścierkami«.
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/081
Ta strona została uwierzytelniona.