Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/092

Ta strona została uwierzytelniona.
GUSTAW FLAUBERT.


Było to jesienią 1873 roku. Szedłem do Flaubert’a bardzo wzruszony; nieśmiało, z ręką na sercu dzwoniłem do drzwi małego mieszkania, które zajmował wówczas przy ulicy Murilla. Sam mi otworzył. Póki życia nie widziałem podobnej postaci: wysokiego wzrostu, szeroki w ramionach, był to olbrzym, szumny i wybuchowy. Miał na sobie rodzaj opończy brązowej, istny płaszcz zbójecki; spodnie szerokie jak spodnica zakrywały mu nawet obcasy. Łysy a z zarostem, z czołem pełnem zmarszczek, o jasnych oczach — zdawać się mógł jednym z dawnych wodzów skandynawskich, których krew (nie bez domieszek jednak) płynęła w jego żyłach.
Ojciec jego pochodził z Szampanii, matka zaś — ze starej rodziny normandzkiej; Gustaw Flaubert był przedewszystkiem synem swej matki. W każdym calu był Normandem, nie