dęby, pogięte przez wiatry morskie; łąki, zadziwiająco drenowane przecięte były rzędami pustych wierzb. Drzewem wiadomości złego i dobrego była jabłoń o omszonych gałęziach.
Wszystko to zachwycało mię niezmiernie. Nie rozumiałem tylko, dlaczego Bóg zabronił poczciwej flamandce, Ewie, zrywać owoce z drzewa, które dostarczać miało przecie pięknych wiadomości. Teraz rozumiem to i skłonny jestem wierzyć, że Bóg z tej starej biblii mojej miał racyę. Ten dobry starzec, miłośnik ogrodów, mówił sobie zapewne: »Wiedza nie daje szczęścia, ludzie, gdy dobrze znać będą historyę i geografię, posmutnieją«. I nie mylił się wcale. Jeźli przypadkiem żyje jeszcze, musi sobie powinszować tej przenikliwości. Spożyliśmy owoce z drzewa wiadomości i pozostał nam w ustach smak popiołu. Zwiedziliśmy ziemię, poznaliśmy ludzi czarnych, czerwonych i żółtych, — i oto odkryliśmy z przerażeniem, że ludzkość jest bardziej rozmaita, niż przypuszczaliśmy, znaleźliśmy się wobec dziwnych braci, których dusza nie mniej się różni od naszej, niż dusza zwierzęcia. I za-
Strona:Pisma krytyczne (France).djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.